Błogosławiony Marian Skrzypczak

Wyniesieni na ołtarz

Błogosławiony Marian Skrzypczak

Marian Skrzypczak urodził się 15 kwietnia 1909 roku w Janowcu Wielkopolskim. Uczęszczał najpierw przez rok do szkoły powszechnej, a następnie dwa lata do szkoły przygotowawczej w Janowcu. Od roku 1919 mieszkał w Gnieźnie wraz z rodzicami. Duchowo wzrastał przy parafii pw. św. Trójcy w Gnieźnie, gdzie przystąpił do I Komunii świętej i bierzmowania. W 1930 r. wstąpił do gnieźnieńskiego seminarium duchownego. Jako kleryk był człowiekiem raczej cichym i skromnym. Cechował się gorliwością i sumiennością w spełnianiu praktyk religijnych i studiowaniu. W nauce był raczej przeciętny. Z jego świadectw można wyczytać, że nie przepadał za filozofią, a najlepsze noty uzyskiwał ze śpiewu. Święcenia kapłańskie przyjął 15 czerwca 1935 roku z rąk bp. Antoniego Laubitza, sufragana gnieźnieńskiego. Mszę św. prymicyjną odprawił w kościele pw. św. Michała Archanioła w Gnieźnie. Po święceniach został mianowany wikariuszem parafii w Rogowie. Ks. Skrzypczak zajmował się młodzieżą i różnymi grupami, jednocześnie administrując parafią zgodnie z zaleceniami nieobecnego proboszcza. Ks. Marian tuż po wybuchu II wojny światowej został skierowany do Płonkowa, a następnie jako administrator parafii do pobliskiego Glinna Wielkiego. Parafianie dostrzegali jego oddanie. Cenili sobie jego homilie, a zwłaszcza to, że znał ich problemy. Na ambonie nieraz potrafił się wzruszyć. W 1939 r. w obliczu zbliżającego się niebezpieczeństwa, związanego z najazdem Niemców, ks. Skrzypczak zorganizował ucieczkę dla parafian. Ostatecznie próba ta została udaremniona przez wojsko. Ks. Marian świadom zamachu, który był na niego planowany, parafii nie opuścił. Nie skorzystał z możliwości ucieczki do Torunia, gdzie przebywali jego rodzice. Został na plebani i modlił się razem z siostrą nieobecnego w tamtym czasie proboszcza i posługującą tam gospodynią. Czesław Drzewucki tak wspomina ostatnie chwile ks. Skrzypczaka: Było to na początku października 1939 roku, po wspólnym odmówieniu Różańca. Późnym wieczorem przybyli na plebanię w Płonkowie miejscowi Niemcy. Była to grupa młodych hitlerowców. Po natarczywym dobijaniu się do drzwi zostali na polecenie ks. Skrzypczaka wpuszczeni do środka. Tam usiłowali przebić kapłana bagnetem. Zranionego księdza bito i katowano, po czym kazano mu biec z położonej na uboczu plebanii do wioski. Kiedy kulejący kapłan przebiegał tuż obok świątyni, padły trzy strzały. Padając wołał: Jezu zlituj się… przebacz im. – te słowa usłyszano w pobliskim domu organisty. Zwłoki zamordowanego kapłana Niemcy zaciągnęli do drogi prowadzącej na miejscowy cmentarz i rzucili do przydrożnego rowu. Kiedy parafianie, następnego ranka, odnaleźli ciało księdza, zabrali je na plebanię i przygotowali do pogrzebu, który poprowadził ks. Fibak, proboszcz z pobliskich Szadłowic. Niemcy zgodzili się, by pogrzeb odbył się tylko na cmentarzu i przy udziale bardzo małej liczby wiernych. Przyjechało nawet trzech gestapowców, którzy z bronią w ręku obserwowali ceremonię. Ks. Marian Skrzypczak zginął 5 października 1939 roku. Wyniesiony na ołtarze w grupie 108 błogosławionych Męczenników II wojny światowej, 13 czerwca 1999 r. w Warszawie, przez św. Jana Pawła II.