Słudzy Boży
Ks. Aleksander Żychliński
Ks. Aleksander Żychliński urodził się w Modliszewie k. Gniezna w 1889 r. Uczęszczał do szkół w Inowrocławiu, Gnieźnie i Poznaniu. Pod względem wychowawczym sprawiał duże trudności, a i wyników w nauce nie miał zbyt dobrych. Wszystko jednak zmieniło się w wieku 14 lat. Jego życie odmieniło się w czasie rekolekcji, które miały miejsce po rekonwalescencji z powodu wypadku, jakiemu uległ Aleksander. Po zdanej maturze z wyróżnieniem, mimo początkowej niechęci ojca, wstąpił do seminarium w Poznaniu, gdzie uczono filozofii, a później kontynuował formację w Gnieźnie (Gniezno i Poznań posiadało wtedy wspólne seminarium).
Po święceniach został skierowany na Uniwersytet Gregoriański w Rzymie, lecz ze względu na wybuch I wojny światowej, studia musiał dokończyć na Uniwersytecie we Wrocławiu, gdzie uzyskał stopień doktora teologii. W latach 1917-1918 pełnił posługę jako wikariusz w Gostyniu. Stamtąd w wieku niespełna 29 lat udał się do pracy pośród kleryków.
Ksiądz Aleksander Żychliński w 1918 roku uzyskał habilitację na Uniwersytecie Lwowskim oraz z oddaniem zaangażował się w prace na rzecz seminarium. Na początku zostały mu powierzone wykłady z dogmatyki. ,,Żychu’’, bo tak mówili o nim klerycy, był wysoki, szczupły, zawsze skupiony, opanowany, promieniował jednak wewnętrzną pogodą, a często i uśmiechem. Był chyba jedynym spośród profesorów, który starał się, i to usilnie, nawiązać osobisty kontakt z klerykami. Prekursor dzisiejszych metod pedagogicznych, kierował się przekonaniem, że tylko pogłębiona więź między nauczycielem a wychowankiem przyniesie pożądane rezultaty – wspominał ks. M. Sikora. Jego wykładów chciało się słuchać ponieważ były autentyczne i tak jak wspominał jeden z alumnów: traktował [je] z głęboką znajomością teoretyczną prawd wiary, które przemodlił, żył nimi, z miłością i największą czcią przekazywał. Stąd też zwany był przez wychowanków profesor egregius tzn. wykładowca znakomity/bezkonkurencyjny.
Przez pewien czas pełnił funkcję wicerektora, a od XI 1926 ojca duchownego. Ks. Aleksander potrafił idąc korytarzem zaczepić kleryka i spytać się: a jak tam z duszą?, co mogło być nieco kłopotliwe.
W latach 1927-1929 ks. Żychliński został rektorem gnieźnieńskiego seminarium oraz kierownikiem biblioteki, w której przeprowadził inwentaryzację zbiorów i stworzył nowe katalogi, a przede wszystkim nadzorował pracę nad rozbudową seminarium.
Gdy stanowisko rektora w 1929 r. objął Michał Kozal, ks. Żychliński mógł w pełni oddać się wykładom z dogmatyki. Nie zapominał jednak o życiu duszpasterskim dlatego pełnił również funkcję asystenta kościelnego Katolickiego Stowarzyszenia Kobiet, moderatora Sodalicji Mariańskiej Pań, opiekuna Iuventus Christiana i kierownika duchowego poznańskich karmelitanek. Za to nadobowiązkowe zaangażowanie otrzymał godność szambelana papieskiego. Był niezwykle płodnym pisarzem teologicznym; pozostawił po sobie prawie 90 pozycji teologicznych, liczne tłumaczenia z języka francuskiego i niemieckiego, z czego część ukazała się ponownie w ostatnich latach, co świadczy o ich aktualności.
Czas wojny przyniósł kolejne wyzwania. Kard. Hlond powierzył mu misję, aby założył w Warszawie lub Łodzi seminarium dla wielkopolskich kleryków. Niestety, gdy dotarł do Pleckiej Dąbrowy znalazł się na linii krwawych walk pod Kutnem. Pozostał tam pełniąc posługę duszpasterską aż do 1941 roku, gdy zagrożony aresztowaniem przedostał się do Generalnego Gubernatorstwa. Zamieszkał początkowo pod Miechowem, a następnie w seminarium w Kielcach, gdzie prowadził wykłady z dogmatyki. Często głosił rekolekcje i konferencje w Krakowie i Miechowie.
Po wojnie wrócił do Gniezna, gdzie kontynuował wykłady. Wtedy również do seminarium gnieźnieńskiego powrócił cały cykl formacyjny, gdyż gmach seminarium poznańskiego nie nadawał się do użytku. Trzy tygodnie przed śmiercią zawiesił swoje wykłady, gdyż był bardzo schorowany. Zmorzony cierpieniem ofiarował swój ból za stan dusz kapłańskich, które w latach dwudziestych ukazał mu Pan w modlitewnym widzeniu, o czym powiedział m. in. ówczesnemu klerykowi H. Raiterowi.
Zmarł w opinii świętości w Gnieźnie z 20 na 21 grudnia 1945 r. Pochowany został pierwotnie na cmentarzu św. Piotra w Gnieźnie, natomiast w 1967 r. jego doczesne szczątki złożono w podziemiach kościoła św. Wojciecha w Poznaniu. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczęto 31 grudnia 1968 r.